Analiza klimatu w ciągu ostatnich kilkunastu tysięcy lat, czyli po ustąpieniu lądolodu z umiarkowanej
strefy klimatycznej Europy, wykazała niewielkie fluktuacje temperatury.
Jednak w XX stuleciu wyraźnie zaznaczył się wzrostowy trend
temperatury na świecie. Przyczyną tego coraz bardziej niepokojącego zjawiska są niewidzialne gazy, które w
związku z procesami cywilizacyjnymi zaczęły się w zbyt dużych ilościach przedostawać do atmosfery.
Każdy, kto w pogodny dzień wszedł do szklarni, natychmiast musiał zauważyć, ze w środku jest znacznie
cieplej niż na zewnątrz, pomimo ze nie ma tam żadnego dodatkowego ogrzewania. Widzialne promienie słoneczne,
padając na szyby szklarni, przenikają do środka i nagrzewają ziemię, na której rosną rośliny. Rozgrzana
ziemia zaczyna wysyłać promieniowanie podczerwone (o większej długości fali niż padające na szyby
promieniowanie widzialne), dla którego szkło stanowi barierę nie do przebycia. Zatrzymane promieniowanie
podczerwone podnosi temperaturę wnętrza szklarni.
Szyby szklarni selektywnie przepuszczają pro- mieniowanie elektromagnetyczne, co powoduje wzrost temperatury
wewnątrz budynku
Aby jednak takie zjawisko mogło zaistnieć w skali globalnej na Ziemi, musiałoby się znaleźć jakieś ciało,
które na ogromnej powierzchni pełniłoby funkcję gigantycznej szyby. Okazało się, że jest to możliwe.
Dzięki bąblom powietrza uwięzionym w lodach Antarktydy udało się określić stężenie dwutlenku węgla w
powietrzu pochodzącym sprzed setek i tysięcy lat
|
Efekt cieplarniany
1. Słońce
2. Zatrzymane promieniowanie podczerwone
3. Gazy cieplarniane
4. Ulatniające się promieniowanie
W roku 1896 szwedzki fizykochemik Svante August Arrhenius wysunął hipotezę, że przyjazne dla życia
temperatury na naszej planecie są wynikiem obecności dwutlenku węgla. Gdyby nie ten gaz (a powietrze zawiera
go bardzo mało, zaledwie trochę ponad 0,03 proc.), klimat na Ziemi byłby znacznie surowszy.
Obliczono, że średnia temperatura zamiast +15°C, wynosiłaby -18°C.
Ta minimalna (w porównaniu z gazami składającymi się na ponad 99,9 proc. powietrza) zawartość dwutlenku
węgla jest przyczyną tego, co określa się jako "efekt cieplarniany" lub "efekt szklarniowy". Korelację
miedzy wzrostem stężenia dwutlenku węgla w powietrzu a wzrostem średniej temperatury globalnej udowodniono
doświadczalnie.
W lodach Antarktydy i Grenlandii znaleziono bąble gazowe z powietrzem uwięzionym w lodzie przed wiekami,
a nawet tysiącleciami. Wiek takiego powietrza można było stosunkowo łatwo obliczyć metodami izotopowymi.
Precyzyjne badania wykazały, że w powietrzu pochodzącym sprzed około 15 000 lat ilość dwutlenku węgla
wynosiła około 200 ppm (ppm to jednostka określając zawartość w częściach na milion; jej nazwa pochodzi od
angielskich słów parts per million - zatem 1 proc. = 10 000 ppm). Na początku XVII wieku zawartość CO2
wzrosła do 278 ppm, w połowie XX stulecia osiągnęła 310 ppm, a obecnie przekracza 350 ppm. Należy przy tym
zaznaczyć, ze punkty pomiarowe zakłada się w terenach nieskażonych, odległych od rejonów wysoce
uprzemysłowionych. Oczywiście, możliwe są wahania związane z porami roku. Zimą stężenie CO2; zwiększa się,
ponieważ spala się więcej paliwa w celach grzewczych, a jednocześnie spada asymilacja tego gazu przez rośliny
tracące liście. Niezależnie jednak od fluktuacji sezonowych krzywa zawartości dwutlenku węgla w atmosferze
nieustannie pnie się do góry.
|